Niezręczna cisza. 7
"Miłość w naszych czasach nie istnieje, trzeba robić melanż i się nie przyzwyczajać, nie?" - to słowa jednej z głównych bohaterek tej historii. Historii o nastoletnich dziewczynach podrywających facetów w galeriach handlowych i uprawiających seks za pieniądze i prezenty. Miałem zaszczyt obejrzeć ten debiut Katarzyny Rosłaniec i szczerze - bardzo się zawiodłem.
Na początku poznajemy trzy dziewczyny - Milenę, Kaję i Julię. To trzy przyjaciółki, które mają wszystko, czego tylko zapragną - nowe ciuchy, telefony i pieniądze, dużo pieniędzy. Wyraźnie wyróżniają się z tłumu swoich rówieśników, nie tylko wyglądem, ale i zachowaniem. Jest też czwarta - Alicja - zamknięta w sobie, zagubiona, ale inteligentna dziewczyna. Wkrótce poznaje resztę i próbuje wejść w ich towarzystwo. Głównym wałem napędowym jest dla Alicji trudna sytuacja rodzinna. Po drodze pojawia się też chłopak szaleńczo w naszej bohaterce zakochany. Co z tego wszystkiego wyniknie…?
“Galerianki” są filmem o tematyce dość kontrowersyjnej. Rosłaniec zbudowała bardzo zróżnicowane i prawdziwe postacie. Ich dialogi czasem brzmią zbyt komicznie, ale jednak w pełni odzwierciedlają to z czym można się spotkać na co dzień w takim środowisku. Widać jednak pewne niezdecydowanie w tej całej historii. Autorka chyba sama nie za bardzo wiedziała, jak dokładnie ten film ma wyglądać i można zauważyć w nim wiele niepasujących do siebie elementów. Niby obraz miał sprawiać wrażenie poważnego, jednak za dużo w nim humoru. Nie można też go nazwać filmem lekkim, bo pełno w nim wszelkiego rodzaju wstawek charakterystycznych dla ciężkich dramatów egzystencjalnych budujących bardziej formę niż treść. Nie wiemy też za bardzo, czy chodzi w nim o temat galerianek, czy też przedstawienie problemów zagubionej nastolatki próbującej znaleźć się w towarzystwie. Sama Rosłaniec mówiła również o stosunkach pomiędzy Alicją i Mileną, jako głównej problematyce. To wszystko sprawia, że za bardzo nie wiadomo o czym ten film tak naprawdę jest i o ile miło się to całkiem ogląda, to pozostawia ogromne poczucie niedosytu. Po seansie zapadła niezręczna cisza. Wszystkich wypełniło czyste zdziwienie końcówką filmu. Nikt się go chyba nie spodziewał, a już na pewno nie w takiej formie.
Wielkim zaskoczeniem jest muzyka skomponowana głównie przez O.S.T.R. - polskiego kompozytora, rapera, producenta. Jego kawałki świetnie wpasowały się w klimat filmu, a nawet ten klimat tworzyły.
Zdecydowanie trzeba pochwalić czwórkę debiutantek grających tytułowe galerianki - Anna Karczmarczyk (Alicja), Dagmara Krasowska (Milena), Dominika Gwit (Kaja), Magdalena Ciurzyńska (Julia). Wykazały się świetnym aktorstwem, które zdecydowanie zapracowało na duży plus dla tego filmu. Trzeba też pochwalić Izabelę Kunę, która grała matkę Alicji. Bardzo ciekawie zbudowana postać, która zaskakuje nieraz, mimo tylko kilku scen z nią. Jako ojciec wystąpił Artur Barciś, ale z powodu nikłej roli nawet nie wypada go oceniać.
Podsumowując - “Galerianki” są filmem dobrym, lecz można mu zbyt wiele zarzucić elementów złych. Jestem pewien, że wiele z tym ma wspólnego fakt, że jest to jednak debiut autorki. Pomimo wszystkiego warto film zobaczyć, choćby z czystej ciekawości albo dlatego, że nie było jeszcze polskiego obrazu poruszającego taką tematykę. Jestem pewien, że wielu osobom przypadnie do gustu.
Tandetny film amatorski sztuczny temat chodzę do galerii handlowych od 10 lat i nie moge znaleść galerianek.